Zapowiedzi synoptyczne na niedzielę 24 kwietnia 2016 r. były dość optymistyczne – bez deszczu, ok. 10 stopni Celsjusza i możliwe silniejsze podmuchy wiatru. Zaskoczenie nastąpiło już przy pakowaniu roweru na samochód, kiedy to pierwsze krople zaczęły bębnić o dach. Ale apogeum miało miejsce po godz. 11, kiedy to w drodze na miejsce startu zaskoczył mnie grad, a temperatura spadła do blisko 3 stopni Celsjusza. Podczas zawodów wiele cieplej nie było, a i czasami trochę pokropiło czy też obficiej oblało. Nie najlepszą pogodę zrekompensowała ciekawa trasa przebiegająca przez leśne szlaki Puszczy Darżlubskiej oraz okolicę jeziora Orle i pobliskich stawów rybnych.
Bazą zawodów był Wiejski Klub Kultury / siedziba OSP w Leśniewie położonym ok. 10 km na północ od Wejherowa. Organizator Damian Lanc przygotował dwie trasy rowerowe, o długościach 20 km i 40 km. Zgłosiłem się na trasę 40km, na której wystartowało 17 ekip. Limit czasu wynosił 6 godzin, do znalezienia i potwierdzenia było 20 PK, w tym dwa zadaniowe. Obowiązywały zasady a’la scorelauf, waga poszczególnych PK wahała się od 1 do 5 punktów, za potwierdzenie stowarzysza przyznawana była połowa punktów danego PK. Zmiana decyzji to 0,5 punkta karnego. Otrzymaliśmy mapy w skali 1:50 000, co przy założeniu że punkt stowarzyszony może znajdować się już 1 mm na mapie od PK, stwarzało nie lada wątpliwości i podniosło ciśnienie co poniektórych zawodników. Fakt, że zdarzały się stowarzysze ustawione bardzo blisko od PK i tylko skrupulatne używanie licznika rowerowego mogło pozwolić na uniknięcie błędów. Niestety w moim przypadku i to nie pomogło – zanotowałem 5 stowarzyszy.
Trasę można by nazwać martyrologiczną, ponieważ punkty kontrolne zadaniowe zostały umieszczone w miejscach pamięci. Pierwszy z nich to obszar mogił piaśnickich, gdzie pochowano kilkanaście tys. ludzi pomordowanych przez Niemców w trakcie eliminacji pomorskiej inteligencji w latach 1939 – 1940. Drugi obiekt to Cmentarz Ofiar Marszu Śmierci zlokalizowany w lesie nieopodal wsi Rybno, gdzie spoczywa ponad 800 osób poległych podczas ewakuacji obozu koncentracyjnego Stutthof przeprowadzonej w styczniu 1945 r.
Podobały mi się ciekawie umieszczone punkty kontrolne przy kanale Redy, jeziorze Orle i w jego okolicach poszatkowanych rowami melioracyjnymi. Nauczony doświadczeniem, w terenie podmokłym i poprzecinanym ciekami wodnymi wolę nadłożyć drogi i dojechać do punktu pewną trasą, niż przedzierać się przez liche ścieżynki, łąki i rowy wodne. Nieraz taki skrót kończył się spektakularną porażką i ogromną stratą czasu. Tym razem nie próbowałem czy da się przejechać na skróty czy też nie – od razu założyłem wariant bezpieczny i pewny, choć dłuższy. Przy okazji warto odnotować tu ciekawostkę jaką jest widoczny na jednym ze zdjęć przekopany w II poł. XIX w. kanał Redy – na odcinku 5,5 km od jez. Orle do cementowni w Wejherowie. Służył on od 1872 r. do lat 60-tych XXw. do transportu barkami kredy jeziornej, z której następnie powstawał cement (źródło: Komunalny Związek Gmin „Dolina Redy i Chylonki” www.kzg.pl).
Podsumowując – przejechałem ok. 57 km w czasie 4 h 46 min i zdobyłem 51,5 pkt na 60 możliwych, co przełożyło się na odległe 12 miejsce. Pocieszam się tym, że na V edycji może być tylko lepiej…
Strona internetowa zawodów: http://rajd-lesniewo.prv.pl