Do Źródełka przez gdańskie chaszcze

Łąka po horyzont - jak długo jeszcze? III edycja zawodów na orientację „Do Źródełka” miała swoje miejsce 4 czerwca 2016 r. w południowych dzielnicach Gdańska. Bazą imprezy był parking nieopodal węzła przesiadkowego Łostowice – Świętokrzyska. Zgłoszenia prowadzone były w jednym z zaparkowanych pojazdów, rejestrowanie przybyłych na metę – w drugim pojeździe. To dobrze nam znany minimalizm zawodów firmowanych przez Karola Wrońskiego. Pewnie chodzi też o to, by nie afiszować się specjalnie z tym, że odbywa się impreza na orientację, bo zaraz okaże się, że potrzebne były jakieś zgody na zajęcie parkingu itp. Wystartowałem indywidualnie na trasie rowerowej typu scorelauf o długości teoretycznej ok. 25 km. Jak zwykle ustawienie punktów było niebanalne, a dodatkowo trudność potęgowała nieaktualna mapa w skali 1:20000. Brak było na niej nowych dróg i całych osiedli mieszkaniowych. Dodatkowo okolice punktów kontrolnych pokazane były w mniejszej skali 1:10000 czy też 1:5000 w postaci ortofotomapy. Do znalezienia było 18 PK, za prawidłowe potwierdzenie wszystkich można było zdobyć 84 punkty. W ciągu 4 godzin jazdy zdołałem potwierdzić 10 punktów kontrolnych wartych 44 punkty, z tego 1 stowarzysza (-1 punkt karny). Za 30-minutowe spóźnienie otrzymałem -3 punkty karne i mój ostateczny wynik to 40 punktów. Zająłem 4 miejsce na 9 startujących.

Podczas 38-kilometrowej przejażdżki odwiedziłem tereny całkowicie nieznane mi dotąd. Od jakiegoś czasu myślałem o tym, aby wybrać się w dzikie rejony Gdańska, które z roku na rok kurczą się coraz bardziej, ale nie zdołałem zrealizować tych planów. Wyręczył mnie w tym Karol, za co serdecznie dziękuję! Budowniczy trasy zadbał abyśmy trafili w miejsca gdzie ludzka stopa z rzadka pojawia się. Przedzieranie się przez pola pokrzyw, jeżyny, łąki po pas – tego można było spodziewać się i to właśnie otrzymaliśmy. Dodatkowo otrzymaliśmy niespodzianki w postaci zamkniętych płotami osiedli, które mocno utrudniały życie na trasie,  czy też po prostu tworów deweloperskich – zamiast polnej ścieżki widocznej na mapie… Uwierzcie mi, że w takich warunkach odnalezienie PK dawało naprawdę dużą satysfakcję.

 

 

Komentowanie jest wyłączone