XVI Spiros: wiejsko-miejskie klimaty z rekordem TR20

20161120_170422Organizatorzy Spirosa eksperymentalnie wyszli z lasu już kilka edycji wcześniej. Zaskoczeni uczestnicy na swych góralach full-suspension pokonywali strome asfaltowe podjazdy w otoczeniu kamienic, czy zmagali się z krawężnikami Gdyni-Orłowa. Tym razem do wyjścia z lasu zmusiły budowniczego trasy okoliczności, a konkretnie – leśnicy do spółki z myśliwymi. W lasach okalających bazę zawodów w Gdyni-Chwarznie miłośnicy zabijania leśnych zwierząt zlokalizowali sobie krwawą arenę. Jako, że interes myśliwych ważniejszy jest od interesu uczestników zawodów na orientację, organizatorzy zostali zmuszeni do zmiany planów i przeniesienia części punktów kontrolnych poza obszary leśne. Stąd też zmagania na trasie TR20 w obecnej szesnastej edycja Spirosa przebiegały w większości w terenie otwartym na obrzeżach Gdyni (13 PK) oraz na terenie gminy Szemud (4  PK) i gminy Żukowo (1 PK).

Startowałem jako drugi zawodnik na trasie TR20, która w rzeczywistości liczy sobie ponad 30 km. Nie ukrywam, że z uwagi na dobrą znajomość okolicy gdyńskiego Chwarzna, liczyłem na sukces. Co więcej – lubię startować na początku stawki. Pozwala to na szybkie oddalenie się i podbijanie punktów bez konieczności wyczerpującego urywania się zawodnikom, których dogoniło się na trasie. Przyjęta przeze mnie taktyka zaowocowała tym, że dopiero na szóstym PK spotkałem się z Piotrem M, który startując 3 minuty po mnie obrał najwyraźniej inny wariant przejazdu. Widzieliśmy się jeszcze na dwóch kolejnych PK po czym nasze drogi rozjechały się w różnych kierunkach. Zaliczanie następnych PK szło mi bardzo sprawnie – wystarczało, że spojrzałem gdzie jest punkt i jechałem do niego bez potrzeby analizowania trasy. To przewaga tubylców. W zasadzie tylko przy dwóch punktach miałem chwilę wątpliwości czy jadę dobrą drogą, ale zawsze jakoś do PK dojechałem. Po godzinie od startu miałem już podbitą połowę wszystkich punktów i przejechane 15 km. Aby podbić pozostałe 9 punktów kontrolnych i dotrzeć do mety potrzebowałem jeszcze godziny i 17 minut. Dojeżdżając do ZS nr 15 w Chwarznie wiedziałem, że mam niezły czas. I rzeczywiście – wynik 137 min. to najlepszy rezultat w historii Spirosowej trasy TR20. Jest to na pewno wypadkowa kilku czynników: dobrej znajomości terenu, braku plątaniny leśnych ścieżek, braku większych przewyższeń i braku opadów deszczu. W efekcie znalazłem się na najwyższym stopniu podium – czym powtórzyłem sukces sprzed roku, który został wywalczony w jakże odmiennych okolicznościach.

 

 

Komentowanie jest wyłączone