Na 12 marca 2016 r. o godz. 10.00 organizatorzy Spirosa zaplanowali start trasy rowerowej TR20. Do bazy na ul. Tatrzańskiej w Gdyni dotarłem i ja, aby zmierzyć się z 18 punktami kontrolnymi i 13 przeciwnikami. Mimo krótkiego okresu przygotowawczego do zawodów, w trakcie którego wykonałem dwa przejazdy o łącznej długości ok. 40 km, po cichu liczyłem na miejsce w pierwszej trójce. Zakładałem, że trasa poprowadzi znanymi ścieżkami od Działek Leśnych przez Chwarzno aż po Wiczlino. Po otrzymaniu mapy okazało się, że część trasy rzeczywiście prowadziła przez teren, który obstawiałem, a pozostała część sięgała aż po ulicę Wielkopolską na gdyńskich Karwinach. Generalnie teren był mi znany i nie musiałem zbytnio zastanawiać się nad sposobem dotarcia do poszczególnych PK, których odnalezienie – jak to w Spirosie – nie było zbyt trudne, gdyż znajdowały się bezpośrednio na ścieżkach. Największy problem miałem z PK 6, PK 13 i PK 21 – tych miejsc akurat nie zjeździłem wcześniej, a przebieg ścieżek na mapie nieco odbiegał od rzeczywistości. Końcówka trasy to dobrze znany mi fragment lasu między Chwarznem a Działkami Leśnymi, gdzie jechałem na pamięć. Na ostatnich pięciu PK, jak i na mecie, spotykałem się z duetem Tri-Team Rumia – dojeżdżaliśmy praktycznie równocześnie, choć czasami obieraliśmy zupełnie inne warianty przejazdu.
Mimo sporej ilości punktów kontrolnych mój czas wydawał się bardzo dobry – dotarłem do mety po niecałych 3 godzinach i po przejechaniu 33 km trasy. Byłem zadowolony, bo jak dotąd przejechanie TR20 w Spirosie zajmowało mi godzinę dłużej (w granicach limitu czasu wynoszącego 4 h) i nigdy nie zdołałem podbić wszystkich PK. Chłopaki z Tri-Team startowali 5 minut po mnie, więc to im przypadło pierwsze miejsce. Ja natomiast cieszyłem się z drugiej lokaty. Ale cieszyłem się do czasu… Spotkałem Marcina z synem, którzy wrócili z trasy turystycznej i zaczęliśmy analizować mapę. Wtedy dotarło do mnie, że ominąłem PK 17. A było to tak. Przed PK 20 dogoniłem jednego z zawodników i pierwszy dotarłem do tego punktu. Po podbiciu PK starałem się jak najszybciej oddalić, aby uniemożliwić konkurentowi podczepienie się. W związku z tym tylko rzuciłem okiem na mapę i puściłem się w kierunku PK 12 zamiast PK 17. Okazało się to zgubne w skutkach, bo gdybym potwierdził obecność na wszystkich punktach, to stanąłbym na podium. A tak – przypadła mi dopiero 8 lokata. Morał tej opowieści jest banalny – pośpiech wskazany jest wyłącznie przy łapaniu pcheł.
XV Spiros nie był zbyt wymagający dla startujących w kategorii TR20 – połowa zawodników zdobyła maksymalną ilość punktów, podczas gdy w dwóch poprzednich edycjach nie udało się to nikomu!
Dodam jeszcze, że Marcin z naszej drużyny Zdezorientowani wystartował z kolegą Pawłem na nocnej trasie pieszej TP25. Podbijając wszystkie PK zajęli 10 lokatę na 35 startujących zespołów.