Grudniowe harcowanie po Lasach Oliwskich

20161217_045116

PK21 na wieży widokowej na Pachołku

Harce Prezesa to impreza na orientację tradycyjnie zamykająca roczny kalendarz zawodów InO.  Trasy układa sam prezes PKO Harpagan – Karol Kalsztein. W piątkowy wieczór 16 grudnia stawiłem się razem z Marcinem w Zespole Szkół nr 17 w Gdańsku-Oliwie, gdzie znajdowała się baza Harców. Na trasie TP30 liczącej teoretycznie 30km mieliśmy do potwierdzenia 26 punktów kontrolnych w czasie 10 godzin + 2 godz. limitu spóźnień. Na PK15 zlokalizowane zostało ognisko z kiełbaskami, gdzie podczas maksymalnie 60-minutowego stop-czasu można było zregenerować siły i odpocząć przed wyruszeniem na drugą pętlę.

O godz. 19:02 otrzymaliśmy mapy pierwszego odcinka, kartę startową i ruszyliśmy w drogę. Najpierw musieliśmy wydostać się z miasta – ulica Derdowskiego doprowadziła nas prosto do wąskiego przesmyku między płotami zabudowań ul. Polanki, który znaliśmy już z poprzedniej edycji Harców. Po przedostaniu się przez wąski korytarz zanurzamy się na dłużej w leśnym kompleksie ograniczonym przez miejską zabudowę na wschodzie, ulicę Słowackiego na południu, Trójmiejską Obwodnicę na zachodzie i ulicę Spacerową na północy. Mój nowy nabytek z diodą cree xm-l t6 rozpoczął swoją nocną służbę rozjaśniając nam mroki leśnych ostępów. Z animuszem rozpoczęliśmy walkę z mapą, czasem i pomysłami budowniczego trasy. Na szczęście aura nie zamierzała dołączyć do walki i uraczyła nas ujemną temperaturą w okolicy zera oraz flautą i brakiem opadów. Trasa często pokrywała się z przebiegiem szlaków turystycznych, a w drodze z PK1 na PK2 przeszliśmy przez najwyższe wzniesienie Lasów Oliwskich – Głowicę wznoszącą się na poziom 122 m npm. Po półtorej godzinie marszu potwierdziliśmy pięć punktów kontrolnych i doszliśmy do ul. Słowackiego. Stąd ruszyliśmy w kierunku Owczarni potwierdzając kolejne 3 trzy punkty kontrolne i chwilowo tracąc orientację w okolicach Doliny Radości. Jednak dobrze widoczne oświetlenie budynku stacji uzdatniania wody spółki Saur Neptun Gdańsk naprowadziło nas na z powrotem na właściwą ścieżkę. Po drodze mijamy smażalnię ryb Rybakówka – to chyba jedyne miejsce w TPK, gdzie idąc szlakiem turystycznym możemy zamówić i zjeść ciepły posiłek praktycznie nie wychodząc z lasu. PK9 nie budził żadnych wątpliwości, był to w zamyśle organizatorów punkt naprowadzający – zmuszający do przejścia określoną trasą między punktem poprzednim a kolejnym. Dotarcie do kolejnego lampionu było utrudnione z uwagi na nachylone grząsko-śliskie podłoże pokryte dodatkowo mokrymi gałęziami i liśćmi. Dalsza droga prowadziła wzdłuż obszaru polowania, skąd dobiegały z rzadka pojedyncze strzały, przez podmokłą dolinkę z PK11, aż do ogródków działkowych i zabudowań mieszkalnych w Owczarni, gdzie dotarliśmy o godz. 23:30. Teraz już tylko trzy punkty kontrolne w terenie i czwarty zlokalizowany przy ognisku. Pierwsze dwa lampiony (PK12 i PK13) umieszczone na długim grzbiecie i w rowie nie przysporzyły większych problemów. Kłopot mieliśmy natomiast z kolejnym – PK14. Według mapy znajdował się on na ostatnim z serii garbów na podłużnym wzniesieniu. Garbów było kilka, na każdym lampion, a teren wokół nie do końca zgadzał się nam z mapą. Mieliśmy dużo wątpliwości, który z lampionów jest tym właściwym. Określenie miejsca, w którym się znajdujemy zajęło nam prawie 20 minut. Później już tylko zejście ze zbocza i przedostanie się przez kolejne wypiętrzenie do polany, gdzie płonęło ognisko. Dotarliśmy na stop-czas o godz. 1:15 pokonując ponad 27 km. Potwierdziliśmy obecność na wszystkich piętnastu PK, z czego spisaliśmy dwa stowarzysze (PK6 i PK10).

20161217_013603

Przerwa na kiełbaskę z ogniska

Po pół godzinie, najedzeni i ogrzani, ruszamy na drugą część trasy. W pobliżu ogniska podbijamy PK16, następnie kierujemy się na północ, aby po dwóch kolejnych punktach kontrolnych przekroczyć ul. Spacerową. Tam dochodzimy prawie do Doliny Świemirowskiej gdzie potwierdzamy PK19, a następnie zawracamy na południe kierując się w stronę Pachołka.  Po drodze potwierdzamy PK20 i dalej trasa prowadzi wprost na wieżę widokową na Pachołku. Tam na tarasie widokowym potwierdzamy PK21 i przy okazji podziwiamy nocną panoramę Gdańska o godz. 4:50. Z powrotem przekraczamy ul. Spacerową i podejmujemy decyzję, że idziemy jeszcze tylko na trzy PK zlokalizowane w pobliżu zabudowań Oliwy, a rezygnujemy z dwóch umieszczonych w głębi lasu. I tak potwierdzamy PK22 postawiony na wzniesieniu nieopodal ul. Kwietnej oraz PK25 i PK26 w okolicy Szpitala Dziecięcego przy ul. Polanki. Pozostaje już tylko przedostać się przez zabudowania Oliwy do bazy, gdzie meldujemy się o godz. 6:23. To 50 minut po upływie czasu podstawowego wynoszącego 10 godz. Dodatkowo okazuje się, że w drugiej części trasy pomyliliśmy się w ocenie dwóch lampionów, spisując punkty stowarzyszone (PK19 i PK20). Pokonaliśmy ponad 46 km – to jak na dotąd nasza najdłuższa wędrówka na orientację.

Z uwagi na późny powrót do bazy, nie byliśmy w stanie przyjechać na zakończenie imprezy zaplanowane na godz. 10. Było dla nas raczej oczywiste, że nie powtórzymy drugiego miejsca sprzed roku. I rzeczywiście – zajęliśmy dopiero 7 miejsce na 12 startujących ekip. I jeszcze ciekawostka – na karcie startowej organizatorzy nie przygotowali miejsca na numer punktu, a sami ponumerowali kratki od 1 do 24. Nie było też żadnej informacji, że trzeba zapisywać numer punktu. W związku z tym 3/4 startujących – w tym i my – nie zapisywało numeru punktu na karcie startowej, dzięki czemu posypały się wysokie kary. Najbardziej poszkodowany został Jacek Światkowski, który w efekcie zamiast pierwszego miejsca zajął czwarte.

 

 

 

Komentowanie jest wyłączone