W sobotnie popołudnie i wieczór 9 stycznia miała miejsce druga edycja zawodów na orientację „Do Źródełka”, których pomysłodawcą i autorem tras jest utytułowany zawodnik Karol Wroński. Wybierając trasę trudną pieszą i znając pomysły budowniczego wiedziałem, że nie będzie łatwo i przyjemnie. Zwłaszcza, że to pierwsza leśna InO o charakterze nocnym, w której biorę udział solo. Startowałem jako ostatni z zapisanych zawodników, o godz. 15.15. Bazą zawodów było dobrze już znane pole biwakowe przy parkingu na terenie Leśnictwa Gołębiewo.
Moje przypuszczenia potwierdziły się bardzo szybko, bo już na pierwszym PK. Okazało się, że mimo światła dziennego ukształtowanie terenu na mapie kompletnie nie chce współgrać z rzeczywistością. Błąkałem się wśród pagórków nieopodal obwodnicy jak dziecko we mgle i spisałem jedyny znaleziony punkt – jak się okazało później – stowarzyszony. Przy drugim PK miałem dylemat – znalazłem dwa punkty umieszczone bardzo blisko siebie, a teren znowu nie do końca odpowiadał mapie. Tym razem jednak spisałem właściwy PK, choć wątpliwości pozostały aż do końca. I tak z mniejszym lub większym wahaniem spisywałem kolejne punkty aż do 13-go, znajdującego się w bazie i kończącego pierwszą pętlę. Warto tu odnotować, że idąc z PK 8 na kolejny punkt kontrolny, z powodu błędów nawigacyjnych zatoczyłem pętlę i wróciłem nieświadom niczego na tenże sam PK 8. To niewybaczalna strata czasu i zdałem sobie w tym momencie sprawę, że raczej nie zdążę dotrzeć do mety w limicie. Czas na krótki odpoczynek, rozgrzanie się upieczoną na ognisku kiełbaską i zaspokojenie pragnienia orzeźwiającą lodowatą wodą zapewnioną przez organizatora. Przebycie pierwszej pętli (dłuższej) zajęło mi niespełna 4 godziny, więc na drugi etap zostało tylko 2,5 godz.
Po kwadransie spędzonym przy ognisku wyruszam w dalszą drogę. Pierwsza jest tzw. LOP-ka, czyli odcinek do przejścia, który w terenie wyznaczony był przez rów liczący 330 m długości. Na tej trasie miał być do znalezienia jeden PK, ale w trudno wytłumaczalny sposób – nie spostrzegłem go. Wracać i szukać ponownie nie miałem czasu, więc postanowiłem spieszyć ku kolejnym punktom. Szło nie najgorzej, do czasu spisania PK 17. Trasę do PK 18 postanowiłem przebyć drogami w wariancie południowym, co oznaczało że znajdę się chwilowo poza mapą. Nie skojarzyłem, że ciągnąca się na mapie linia z prostopadłymi kreskami to nie skarpa a płot ogrodu zoologicznego, który mnie zaskoczył w środku lasu. Zbity z tropu, maszerowałem wzdłuż płotu aż do napotkania pierwszej sensownej ścieżki. Ścieżka nie była jednak sensowna, bo przez długi czas prowadziła mnie w sobie tylko znanym kierunku, unikając kontaktu z jakąkolwiek większą drogą. W ten sposób znalazłem się nie wiadomo gdzie i jedynym ratunkiem pozostało kierowanie się na północ/północny-zachód, tak aby natrafić na ulicę Spacerową. W pewnym momencie natrafiłem na żółty szlak i szeroki trakt, który wziąłem za Długą Drogę. Odnalazłem się, ale kompletnie zniechęcony postanowiłem wracać prosto do bazy, zwłaszcza że mój limit czasu dobiegał końca. Ominąłem więc w niedużej odległości PK 18, aby będąc w pobliżu kolejnego PK stwierdzić, że w zasadzie dlaczego nie spisać pozostałych trzech skoro są prawie po drodze?
Na mecie znalazłem się nieco ponad godzinę po limicie czasu, spisałem 20 PK z 22 przygotowanych dla trasy trudnej. Z tego 5 było PK stowarzyszonymi. W efekcie zaliczyłem 340 punktów karnych, co pozwoliło na zajęcie 13-go miejsca na 23 startujące ekipy. Wynik sporo poniżej oczekiwań, ale przyjęty z pokorą. Wiem, że popełniłem błędy nawigacyjne na trasie i kwestia w tym aby je wyeliminować w kolejnych startach.
Bardzo fajna impreza, szkoda że nie mogłem startować.